piątek, 18 stycznia 2019

Warsztat: Prep gracza

il. Tove Jansson
Przedwczoraj miałem przyjemność zagrać kolejną sesję w The One Ringa. Ponownie prowadził Kaduceusz. Nie był to jednak kolejny odcinek naszej regularnej kampanii, ale przypadkowo zorganizowany "spin-off". Pojawiały się te same wątki i wydarzenia, działy się one jednak gdzieś na drugim planie, a my (poza Kosolukiem) graliśmy zupełnie innymi postaciami. Przygoda polegała na polowaniu na wilkołaka. Nie będę jej tutaj streszczał.

Sesja była skrzyknięta na poczekaniu, dowiedziałem się o niej niemal w ostatniej chwili i nie wiedziałem, kim będę grał. Przypadła mi rola Roderyka Krwawego Zęba, Beorninga. Otrzymałem gotową postać już rozpisaną na karcie i po prostu miałem zadanie, żeby ją odegrać - biorąc udział w przygodzie, która też już była fabularnie wcześniej ustawiona.

Ostatecznie wyszło to całkiem fajnie. Postać, którą dostałem przypadła mi do gustu i jej odgrywanie - jak i cała sesja - dostarczyły mi sporo radości. Wiedziałem, że to tylko jednostrzał, więc grałem na większym luzie i nie musiałem być zbytnio ostrożny... Co też miało swój urok. Na pewno warto raz na jakiś czas zrobić tego typu eksperyment. Może niekoniecznie w toku kampanii, ale jako przygoda poboczna, gdzie niczym nie ryzykujemy - czemu nie? Polecam, fajna odskocznia.

Generalnie chyba lepiej mi się gra, kiedy jestem przygotowany. Na wspomnianej sesji doskwierała mi np. nieznajomość mechanicznych przewag postaci. Ponadto, brakowało mi punktów zaczepienia i czasem nie wiedziałem, co mam robić, albo co i jak mówić. Albo odwrotnie - generowałem sceny i wypowiedzi, z których potem nic nie wynikało, bo pozostali nie mieli jak na nich zagrać. Chyba przeważnie wolę jednak mieć to z grubsza przemyślane. Pomijając fakt, że trudniej wtedy zaliczyć klapę, to jest to zajęcie dość przyjemne a wcale nie wymaga wielkich nakładów pracy.

No i jeszcze jedna kwestia. Nie można całej odpowiedzialności za jakość spotkania zrzucać na MG. Nie zawsze musi mieć on dobry dzień i być w stanie pociągnąć całej sesji siłą własnych mięśni. Nie zawsze ma też pod ręką narzędzia, ażeby zabawić po równo każdego z graczy. To powinna być gra drużynowa. Każdy ma się starać, bo od zachowania każdej osoby przy stole dużo zależy. Ile to już razy, nawet wtedy gdy sam prowadziłem, właśnie dobre przygotowanie, zaciekawienie, odgrywanie, i zaangażowanie graczy ratowało całą sesję?

Przy okazji rozważania tematu przygotowywania się do roli gracza, pomyślałem, że nie zaszkodzi wypisać tych elementów prepu, które po doświadczeniach z ostatnich lat uważam za istotnie. Większość z nich zgapiłem od kogoś innego, acz wszystkie przerabiałem też osobiście. Teraz chciałbym mieć jednak ich kompletną listę, abym mógł z niej potem korzystać. Może przyda się komuś jeszcze? Niewykluczone, że będę ją z czasem rozbudowywał.


Pomiędzy sesjami

♢ 1. Robię porządki na karcie postaci. Sprawdzam zasoby, hapeki, stany, punkty doświadczenia itd. Czasem mogę przy okazji swojej postaci zaszkodzić (np., jak się okaże, że ma tyle ran, iż powinna nie żyć). Chodzi jednak o to, żeby MG wiedział, że nie musi tego wszystkiego mieć na swojej głowie. Warto więc być uczciwym.

♢ 2. Zadaję pytania do kampanii. Co mnie w niej najbardziej intryguje? Co się może wydarzyć? Jakie może być rozwiązanie tajemnicy?
Jeśli nie ma czegoś wyjątkowego w danym momencie, nie szkodzi. To normalne. Każdy bywa czasem zmęczony graniem. Co wtedy? Wówczas i tak warto sobie zadać jakiekolwiek pytania, nawet sztucznie i bez przekonania. One i tak w końcu zaowocują. Zwłaszcza, jeśli damy sobie odpowiednio dużo czasu, żeby te kwestie zaczęły nam błądzić po głowie.

♢ 3. Robię mapę wątków. Jaka jest obecna wiedza mojej postaci? Jakimi elementami otoczenia mogę grać? Jakie mam w ręku klocki i gdzie je mogę wstawić? Jakie są obecnie relacje między moją postacią, a resztą drużyny i BN-ami? "Mapa wątków" być może brzmi groźnie, ale przeważnie polega na wypisaniu kilku haseł i narysowaniu strzałek na połowie kartki zeszytu. 5 minut powinno wystarczyć.

♢ 4. Zagłębiam się w setting, w którym gramy. Jeśli to jest samogon, to zawsze mogę coś sam wymyślić - najlepiej w konsultacji z MG. Nie poświęcam na to dużo czasu. Czasem to jest rozdział bądź akapit w podręczniku, czasem hasło w Wikipedii. Staram się przy tym skupiać na aspektach, które się bezpośrednio wiążą z moją postacią i którymi mogę grać na sesji. Wypisuję hasła i nazwy własne, które chcę mieć pod ręką.

♢ 5. Piszę raport, albo zagaduję ludzi na czacie. Czy coś jeszcze innego. Cokolwiek - byle od czasu do czasu wracać do kampanii myślami i podtrzymywać u siebie i reszty jak najwięcej uwagi i entuzjazmu.

♢ 6. Staram się przygotować na sesję jakiś gadżet. Wystarczy drobiazg, to może być cokolwiek. Mapka, ilustracja, karta postaci, piosenka, wiersz? Na sesji takie coś jest sygnałem, że jestem zaangażowany w grę.


Dzień przed sesją

♢ 7. Przeglądam jeszcze raz kartę swojej postaci. Sprawdzam, czy znam całą mikromechanikę jej zdolności.

♢ 8. Staram się chwilę pomyśleć o każdym z pozostałych członków drużyny. Co mnie w nich ciekawi? O czym warto byłoby z tymi osobami pogadać? Co nas łączy?

♢ 9. Wracam do podręcznika z zasadami. Sprawdzam coś, co mi będzie potrzebne na sesji, albo po prostu czytam losowy akapit.

♢ 10. Pakuję kartę postaci i wszelkie potrzebne materiały. Zapewne będę szedł na sesję prosto z pracy, więc muszę mieć to wszystko zdeponowane w plecaku.


♢ 11. Próbuję się wyspać. To super ważne! Prawie nigdy mi się nie udaje.



W dniu sesji

♢ 12. Sprawdzam, czy mam kartę postaci :)

♢ 13. Czytam losowy fragment książki, która pasuje stylem bądź tematyką do naszej przygody. To się cholernie sprawdza. (Język jest w końcu na sesji naszym podstawowym narzędziem do grania.) Książka powinna być napisana dobrą polszczyzną. Fajnie, gdyby narracja miała dobry rytm, dialogi brzmiały naturalnie i żeby było tam dużo fajnych słów bądź powiedzonek. Czasem wystarczy kilka akapitów bądź odcinek audiobooka (u mnie to ostatnie działa najlepiej).

♢ 14. Wyciszam się przed sesją. Słucham muzyki, albo idę na spacer do parku. Idealnie, jeśli mogę dojść na sesję na piechotę.

♢ 15. (Najpóźniej na samym początku sesji). Ustalam, do której gramy. To jest chyba najważniejszy punkt, a najczęściej o nim zapominam. Za każdym razem, jak go pominę, odbija się to negatywnie na przebiegu sesji, zwłaszcza na jej końcówce. (Tak było ostatnio - zacząłem się denerwować i z niepokojem patrzyć na zegar, zamiast skupić się na grze.)


Do tej pory praktycznie nie zdarzało mi się wypełnić wszystkich powyższych punktów jednocześnie. Może dlatego, że nie miałem ich spisanych?

Poprawię się. ;) W poniedziałek następna sesja, zobaczymy jak mi pójdzie.

6 komentarzy:

  1. Ech, mieć graczy, którzy tak się przygotowują do sesji... Marzenie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba, żeby choćby jeden punkt z tej listy realizowali!

      Usuń
    2. Trzeba było widzieć w akcji graczy z kampanii Ostrowy Burzanu. Tam było tego znacznie więcej. Mogę tylko nieudolnie próbować ich naśladować. :)

      Usuń
  2. Punkt o wysypianiu się to moje marzenie w bioprądowej ekipie. Nie ma to jak gracz, który z a w s z e zasypia o 24:00.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, późno gracie. Chociaż raczej rzadko śpię o tej porze, to już granie po 23. zwykle mnie męczy. Nawet na konwencie. Przy komputerze na pewno zacząłbym przybijać gwoździa.

      Usuń
    2. Gramy zwykle od 21 do 1 w nocy. Dopóki moje dzieciaki nie uderzą w kimę nie ma co nawet zaczynać. :)

      Usuń