piątek, 11 stycznia 2019

TOR: Weterani B5A, cz. 1

Cześć!
Chwilę mnie tu nie było! Niestety, nie mam teraz czasu na blogowanie... Przynajmniej takie, jak do tej pory. Próbowałem już różnych form swojej erpegowej pisaniny, jednak zawsze wychodziło jakoś tak, że na redagowanie posta schodziło mi co najmniej kilka godzin. Ciężko mi już zmusić się do takiego wysiłku. Czas wolny mam teraz strasznie pofragmentowany a w tej konfiguracji pisanie dłuższych tekstów mi jakoś nie wychodzi.
Wciąż mam niby mnóstwo pomysłów o czym chciałbym pisać, mam kilka zaczętych artykułów z ostatniego półrocza, nie zdałem relacji z ostatnich 2 sesji kampanii "Ostrowy Burzanu", a jednak cały czas nie mam jakichkolwiek widoków na popchnięcie tych tekstów do przodu. Mimo wszystko, nie chcę do końca porzucać tego miejsca. Z zupełnie egoistycznych powodów, potrzebuję raz na jakiś czas coś skrobnąć i poukładać myśli w głowie. Nawet jak jestem tak po uszy zawalony robotą, jak teraz.


Zmiany na blogu

Od teraz chciałbym zatem pisać częściej (może nawet kilka tekstów tygodniowo), ale w postaci krótkich notatek. Bez wstawiania obrazków, bez ambicji dydaktyczno-poznawczych i bez wieloetapowej redakcji tekstu. Takie zwykłe wymiatanie luźnych spostrzeżeń i pomysłów z głowy, (docelowo) nie zajmujące więcej niż kwadrans. Na wielu blogach zachodnich, które obserwuję (nawet tych dobrych), pojawiają się takie wpisy i nikt się tam temu nie dziwi. Sam bardzo lubię czytać krótkie teksty, bo wolę krótko czytać a potem długo o tym myśleć, niż odwrotnie :).

Myślałem już o tym od dawna, zastanawiałem się, czy nie użyć do tego celu zapomnianego fanpejdża na FB i zacząłem nawet prowadzić swój "Niedziennik" na MeWe. Mimo wszystko, wciąż swobodniej czuję się na blogu, bo to moje miejsce, a nie współdzielone przez określone środowisko. Pisząc tu nikogo nie zmuszam do przesuwania mojego posta po jego "ścianie".

Ok. Pomysł mam taki, że każdy tytuł kolejnej notki będę oznaczał jakimś skrótem odnoszącym się do tematów, do których mam zamiar wracać. Tak, żeby każdy użytkownik np. agregatu Blogi RPG od razu widział, czy ten temat go interesuje i czy jest sens klikać linka. Na przykład:
  • ED to Earthdawn, w którego wciąż dość regularnie gram, 
  • B/X to D&D w redakcji Moldvaya-Cooka - aktualnie mój główny temat erpegowych rozważań i poszukiwań,
  • App.N dotyczyć będzie około-erpegowej literatury,
  • Re. to reakcja albo odpowiedź na jakiś wpis blogowy,
  • FC to Fate Core (gram czasami z dziećmi),
  • TOR, to The One Ring - w którego bawię się ostatnio z Magdą, Stingiem, Matim i Kaduceuszem (MG),
  • FL to Forbidden Lands, w które mam ponoć wkrótce grać u Stinga.
Itp. Stopniowo będę wyjaśniał te skróty, albo zrobię ich rozpiskę na jakiejś podstronie.


Weterani Bitwy 5 Armii - cz. 1

(il. Tove Marika Jansson)
Aktualnie jesteśmy po trzech sesjach kampanii The One Ring. Prowadzi Kaduceusz. Nie mam zamiaru (z powodu ograniczeń czasowych) zdawać pełnej relacji z tej kampanii. Chciałbym jednak do niej częściej wracać myślami, jako że gramy rzadko, a jest ona dla mnie źródłem niesamowitej satysfakcji. Może też z czasem powgryzam się tutaj nieco w reguły sytemu. A może nawet zacznę coś na tej mechanice prowadzić u siebie? 

Dzisiaj przedstawię drużynę i cel, ku któremu zmierza.

Postacie i ich cele ustaliliśmy ostatecznie na "sesji 0". Kadu dał nam tu całkowicie wolną rękę. Od początku deklarował, że chce prowadzić tę przygodę w sposób maksymalnie otwarty, kierunek zdarzeń opierając na decyzjach graczy. Jak zapowiedział tak też uczynił.

Ustaliliśmy zatem, że wystartujemy tuż po Bitwie Pięciu Armii (2941 TE). Wszyscy braliśmy w niej udział - oczywiście po stronie "aliantów". Nasi dowódcy zdecydowali, że zanim opadnie kurz bitewny trzeba pójść za ciosem i ostatecznie rozwiązać problem zagrożenia z Gundabad. Nie wiadomo wszak, ile tam zostało jeszcze wojska. Mamy więc nakłonić naszych nowych sojuszników (na początku - Beorningów) do ponownego zwarcia szeregów i zorganizowania błyskawicznej zbrojnej wycieczki na tereny wroga. Na razie wszystkie trzy sesje zeszły nam na przemierzanie olbrzymich połaci Mrocznej Puszczy (o tym kiedy indziej). A oto nasi dzielni protagoniści:
  • Magda gra Hevę, wojowniczkę z plemienia Beorna. Dowiedzieliśmy się już o niej, że należy do klanu otoczonego szczególnym respektem (niekiedy połączonym z lękiem lub nieufnością), rządzonego matriarchalnie przez wiedźmy. Pełnią one wysoką pozycję polityczną w strukturze rodzącego się plemienia i ponoć dysponują nawet jakąś realną mocą magiczną. Sama Heva nie jest wiedźmą, gdyż jest jeszcze młodą kobietą*, która w dodatku wybrała drogę wojowniczki. W naszej drużynie jest najlepszym myśliwym, a więc jak na razie także głównym dostarczycielem jadła. Wszyscy rzecz jasna bardzo szanujemy Hevę! ;)
  • Sting występuje w roli Odo Wiedzącego. Odo należy do plemienia Leśnych Ludzi (odłam Nortów - a więc tego samego etnosu, co m.in. Beorningowie, ludzie z Dale i Esgaroth oraz Rohirrimowie), zamieszkującego południowo-zachodni skraj Mrocznej Puszczy i pobliskie odcinki doliny Anduiny. A czemu "Wiedzący"? Otóż pobierał on nauki od samego Radagasta Bürego, w czasie swojego krótkiego stażu w Rhosgobel, a przy tym dysponuje ogromną wiedzą o wszelkich stworzeniach zamieszkujących Mroczną Puszczę. Oczywiście ogromną jak na jego młody wiek ;) Odo jest naszym głównym przewodnikiem, łucznikiem, kieszonkowcem i cyrulikiem.
  • Mati gra Bombura - krasnoluda z Żelaznych Gór. Jest więc poddanym Daina, Króla Spod Góry (po śmierci Thorina sprawującego rządy w Ereborze). Bombur ma ważne zadanie. Powierzono mu rolę posła królestwa Ereboru do Beorna. Dźwiga ze sobą wspaniały dar (jako że Beorn nie był zainteresowany podziałem łupów po B5A i prędko wrócił do domu) - róg wykonany z kła samego Smauga! Pozostali członkowie drużyny są więc w dużej części jego przewodnikami lub ochroniarzami, a to on jest w tej chwili postacią centralną.
  • Oel gra natomiast Mabhûra (syna Mabdura, a wnuka Mablunga) - sindarińskiego wojownika służącego dotąd w Caras-e-Dawarwaith (Salach Elfów), jako osobista straż Thranduila. Stał tak wiernie za tronem króla co najmniej od nieszczęsnej bitwy pod Dagorlad, a więc od czasu przejęcia przez tego ostatniego tronu po zmarłym Oropherze. ...Czyli jakieś 2949 lat? (Przed przybyciem do Wielkiej Zielonej Puszczy Mabhûr wychowywał się w Mithlondzie, na dworze Gil-galada.) Aż tu nagle król wysyła go w daleką podróż - jako "opiekuna" krasnoludzkiego posła - dając najwyraźniej wszystkim do zrozumienia, że już nie potrzebuje tak silnej ochrony. Elf pełni w drużynie rolę przewodnika po leśnym królestwie swoich ziomków.
O równoległej kampanii, prowadzonej w Lublinie przez tego samego MG możecie przeczytać u konkurencji. Tamte raporty, pisane przez Kosoluka, są o wiele bardziej mięsiste i kompletne, polecam!

Tyle na dzisiaj. Wrócę zapewne "na weekendzie", acz już raczej z jakimś o wiele krótszym tekstem. Pewnie przeskoczę na inny temat  - może Forbidden Lands? Do "TORa" chciałbym jednak wracać jak najczęściej. Dlatego jeśli Was ta kampania interesuje, wyglądajcie kolejnych wpisów o podobnej sygnaturze (TOR).

4 komentarze:

  1. Wielkie umysły myślą podobnie: mam od jakiegoś czasu bardzo podobny plan na blogowanie, bo jak pokazał zakończony niedawno rok: znacznie fajniej jest poświęcić czas na granie i przygotowywanie się do tego grania, niż dopieszczone o tym pisanie. Cieszę się na nadchodzące teksty.

    Wierny Czytelnik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, jak się gra często i regularnie, to tych spraw, o których by się chciało napisać robi się aż za dużo. Teraz zastanawiam się, czy nie lepiej pochylić się właśnie nad jedną rzeczą, ale za to poświęcić jej nieco więcej uwagi. No w każdym razie chyba lepsze to, niż (w moim wypadku) nie pisanie wcale. Kampania bez jakiegokolwiek "życia" między sesjami jest o wiele uboższa.

      Też ciekaw jestem, co wyjdzie z Twoich postanowień.. gdyż akurat tak się składa, że też czytam wszystkie Twoje teksty. Więc jakby nie patrzyć, jestem stroną zainteresowaną ostatecznym obrotem sprawy. ;)

      Usuń
  2. Ilustracje Tove Jansson do "Hobbita"! Bardzo je lubię. Pozwalają spojrzeć na tę książkę z innej perspektywy. Mniej przez pryzmat epickiego "Władcy Pierścieni", a bardziej baśniowo.

    OdpowiedzUsuń