wtorek, 31 stycznia 2017

Destylat księżycowy - styczeń 2017

Zaczynam nowy cykl tekstów. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, kolejne wpisy będą pojawiać się co miesiąc. O ile będzie o czym pisać, rzecz jasna. Będę tu wstawiał linki do przeczytanych artykułów i innych, wartych zapamiętania materiałów. Oczywiście, pomysł nie jest oryginalny, wielu blogerów prowadziło już podobne zapiski. Choćby Vintage Month z Inspiracji, który bardzo lubiłem i którego nie mogę jakoś odżałować. 

Moim celem jest po pierwsze przefiltrowanie przeczytanych treści dla własnych celów. Po drugie, oddanie należnych honorów autorom. Po trzecie wreszcie, polecenie niektórych rzeczy czytelnikom Innych Światów, którzy nie śledzą uważnie blogosfery, albo trzymają się jedynie swoich, wydeptanych ścieżek.
Od razu mówię, że nie będzie tu epatowania egzotyką ani popisywania się oczytaniem - tylko subiektywne, osobiste podsumowanie. Przynajmniej, taki jest plan...

wtorek, 3 stycznia 2017

The Big 4 i inne podsumowania




Z życia fana

Rok 2016 był dla mnie o tyle ważny, że naonczas na statku FanDome 5 została otworzona moja kapsuła kriogeniczna. Po wielu latach unoszenia się w lodowatym żelu, zacząłem stawiać od nowa pierwsze, nieporadne kroki. Założyłem konto na G+ i na Bloggerze - z początku po to, żeby łatwiej mi było śledzić strony, które obserwuję. Wpisałem nawet kilka tekstów blogowych na próbę, bez jakiegokolwiek rozgłaszania tego faktu reszcie załogi. Niestety szybko zostałem wyśledzony przez jednego z oficerów, "po linku" - jak się dowiedziałem. Od tego momentu zaczęła się moja działalność publiczna. 

Czytałem blogi i udzielałem się w komentarzach. Parę razy na pewno się przy tym wygłupiłem. Zdarzało mi się jednak również skutecznie udawać, że rozmawiam jak równy z równym, z czego jestem wielce zadowolony. Moje działania z pewnością wielu z Was przyjęło z rozbawieniem, zwłaszcza jak z przekonaniem perorowałem, że w erpegach rzuca się kostkami, albo że Star Wars d6 to fajny system. Mimo tego, ze zdziwieniem stwierdziłem, że kilka osób wyciągnęło do mnie grabę (tak się teraz mówi?) i dlatego ogólnie jestem miło zaskoczony takim, a nie innym przyjęciem.

Na blogu popełniłem 38 wpisów. Niektórych dzisiaj się wstydzę. Np. zareklamowałem pewien konwent, myśląc w swojej naiwności, że to jakaś taka dobrze zorganizowana fanowska inicjatywa. :) Dawno nigdzie nie jeździłem... Przy kilku tekstach nieźle się bawiłem, najbardziej chyba przy Pancernych Czaszkach, Muzyce na sesji sandbox i przy obu raportach z sesji z dziećmi. Chętnie do nich wracam, chociaż podejrzewam, że dla innych mogą być średnio zrozumiałe, albo nieistotne. Ogólnie rzecz biorąc zauważyłem, że pisanie bloga to świetna i wciągająca rozrywka. Jak tylko będę miał kiedykolwiek wolną chwilę, a nie będzie to kolidowało z moim życiem rodzinnym i graniem w erpegi, będę pisał dalej.