poniedziałek, 2 maja 2016

Muzyka na sesji sandbox



Poruszę teraz temat pozornie ograny. Muzyka na sesji. Sporo już o tym napisano, czy jest sens wałkować to jeszcze raz? Otóż, tym razem mówimy o graniu w piaskownicy. Nie wiemy z góry, jakie wydarzenia spotkają Awanturników, nie zgadniemy czy zejdą do lochu, czy będą walczyć, uciekać, chować się w krzakach przed wrogiem. Sytuacja jest więc specyficzna. Wydaje mi się, że nie czytałem dotąd żadnego tekstu, który by ten temat podejmował.
Notka będzie krótka, nie chcę tego przegadać. Mam jakiś pogląd na kwestię, ale bardziej chciałbym poznać Waszą opinię. Postaram się więc raczej zaczepić temat, niż go wyczerpać - tylko tyle, żeby stworzyć pole do ewentualnej dyskusji.



1. Intro
Czasem jest problem z rozpoczęciem rozgrywki, pewnie się ze mną zgodzicie. Trzeba się skoncentrować, przestawić. U mnie na sesji różnie to wygląda, często ten moment przeciąga się ponad miarę. Idealna byłaby dla mnie sytuacja, gdzie wszyscy milkną, oglądają swoje karty, notatki, a z magnetofonu leci spokojna muzyka, która pozwala złapać odpowiedni klimat. Uważam, że właśnie dlatego na tym etapie warto coś włączyć - najlepiej jakiś długi, spokojny utwór, z wyrazistym klimatem, ale wymagający lekkiego skupienia. Może to być np. muzyka klasyczna. Gasimy na chwilę światło, wyciągamy z szafy model Niszczyciela Imperium, zaświecamy małą lampkę i włączamy Tako rzecze Zaratustra :) Albo muzyka filmowa. The Window's Web Hornera, z Krulla. Red Sonja Morricone. Coś takiego teraz przychodzi mi do głowy, jak myślę o przygodzie fantasy.



2. Muzyka tła
Przejdźmy do rzeczy. Zaczyna się sesja. Prowadzący przedstawia sytuację, przypomina wydarzenia z poprzedniego spotkania, pada kardynalne "co teraz robicie?". No i...?
No i nic. U mnie nie leci muzyka na sesji. Nie ma czasu na zabawy ze sprzętem grającym, wszystko dzieje się bardzo szybko i zmierza w nieprzewidzianym kierunku. Trzeba uważnie słuchać graczy. Mózgownica dymi od nieudolnych prób zrozumienia wyniku wyczytanego z tabeli abstraktu albo ogarnięcia sytuacji. Każdy dźwięk przeszkadza. Sorry, nie będę puszczał relaksacyjnego śpiewu za przeproszeniem waleni albo nieprzeszkadzającego "utworu" na trzech akordach co leci w supermarketach Stokrotka. Tylko po to, żeby coś plumkało. Możecie się ze mną nie zgadzać, ale ja preferują ciszę w eterze.


3. Scena walki
Wyjątek od powyższej reguły robię czasem w scenach akcji. Jest wtedy dużo turlania, rozgrywania każdej rundy czy nawet sekundy. Przecież takie małe potyczki, trwające w świecie gry kilka chwil, realnie potrafią zająć i godzinę czasu w realu! Nawet prosty, rytmiczny kawałek, choćby tylko na wejście, może służyć jako delikatne przypomnienie, że tam wszystko dzieje się o wiele szybciej. Banalny przykład: Battles Clanadu. Cała jedna minuta utworu, a już wszyscy wiedzą, że teraz będzie się działo. Na pewno każdy kto gra w RPG ma swoje preferencje i ulubione utwory do takich scen. Różne "epickie" kawałki z gier czy filmów królują na YouTubie, zwłaszcza kiedy się wpisze hasło 'muzyka na sesję RPG'. Nie będę się więc na ten temat rozwodzić...




4. Pieśń na wyjście
To, czego nie lubię w RPGraniu, to rozdzielania pedeków na koniec sesji. Gdzieś wtedy ulatuje cały klimat. Wolę takie rzeczy robić między sesjami. O wiele lepszym pomysłem jest moim zdaniem spuentowanie przygody piosenką. Chodzi mi tu dokładnie o taką piosenkę - piosenkę. Wiecie, o czym myślę - z dobrą melodią, wpadającą w ucho niezapominajkę. Nie musi to być wielka twórczość - i tak jest bardzo fajnie, jak uda się wstrzelić w odpowiedni moment. Jak w filmach, nie?
Wpadłem na to kiedyś, jak byłem z dzieckiem w kinie. Grali właśnie Księcia Kaspiana, bardzo udana bajka swoją drogą (podobnie jak większość filmów Andrew Adamsona, które widziałem). Ostatnia scena w Narni, rodzeństwo wraca do swojego świata i wchodzi taka prosta rzewna pioseneczka. Kurczę, niby nic, a nie mogłem wstać z fotela. Utwór tak banalny, że nawet nie chce mi się szukać do niego linka, a w danym momencie potrafił nadać całej scenie właściwą wymowę. Od tej pory, jak już jestem zmuszony słuchać radia, staram się wyłapywać takie piosenki dobre na puentę do sesji.
Tak jakbym miał podać jakieś konkretne przykłady, to przychodzą mi w tej chwili do głowy High Hopes Floydów, Forgotten Hopes Anathemy, wszelkie inne hopesy, ...Amnesia Dead Can Dance, Xavier tychże (sorry za cover, nie mogłem się powstrzymać :) albo mój ulubiony ostanio A Pale Shroud Of Longing Umierającej Panny Młodej. Macie jakieś swoje propozycje? O, albo coś takiego:


7 komentarzy:

  1. Preferuję stonowaną muzykę, która snuje się w tle bez względu na to, co się dzieje. Burzum - Rundgang um die transzendentale Säule der Singularität i tym podobne leśne plumkania, soundtracki z filmów, gier (ostatnio Wiedźmin 3 króluje). Jeśli już jakiś konkretny podkład do walki, to oczywiście Poledouris - facet nie miał sobie równych (i nie chodzi tylko o soundtrack do Conana, który jest najlepszym albumem, jaki kiedykolwiek skomponowano). Żadnego motywu na rozpoczęcie ani zakończenie nie stosuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Robercie, za komentarz. Co do Poledourisa się zgadzamy, reszty muszę przesłuchać. U mnie puszczanie czegoś w tle nie wchodzi w rachubę z tego powodu, że od razu zaczynam słuchać danego utworu, zamiast graczy. Jak byłem młodszy, to tak nie miałem. Teraz od razu strzygę uszami.

      Usuń
  2. Niezależnie od tego, że w sandboksie zmiana muzyki w zależności od tego co się dzieje na sesji jest trudna, bo nie wiadomo co zdarzy się za chwilę (plus: walka często jest tak krótka, że zmiana muzyki zajmuje więcej niż rozegranie starcia), parę typów można jednak podać:

    1) na wejście: Anywhere out of the World Dead Can Dance,

    2) na zakończenie: prawie dowolny kawałek z Wildhoney Tiamat (która to płyta leciała podczas zakończenia mojej Sylvanii), ze szczególnym uwzględnieniem Gaia i Do You Dream of Me? Ewentualnie Cry of Mankind My Dying Bride lub Ohne dich Rammstein,

    3) trudno jest zrobić podział na muzykę w zależności od sceny, dlaczego by więc nie podzielić jej na City-Wilderness-Dungeon? Tak właśnie u mnie się dzieje, do obsługi pierwszych dwóch środowisk najczęściej używam soundtracków z Might and Magic 6, 7 i 8, a w Dungeon leci soundtrack z Diablo 2, Amnesii, a jeśli dzieje się tam coś szczególnie pojebanego to np. Lacrimosa.

    I taka ciekawostka - na co dzień nie słucham muzyki, którą wymieniłem, kojarzy mi się ona wyłącznie erpegowo. Często puszczam ją sobie jeszcze przed sesją, zanim przyjdą gracze, żeby wprowadzić się w odpowiedni nastrój.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, Wildhoney. Sporo sesji przy tym rozegrałem. To już wiem skąd takie mroczno-patetyczne zakończenie Wam się zrobiło...
      Trzeba było jeszcze na koniec puścić ostatni utwór z Gladiatora po tym epickim TPK :)

      Dzięki za pomysł z soundrackiem z Amnesii. Nie znałem tej gierki.

      Usuń
    2. Ja nawet przeszedłem, polecam, zawał serca gwarantowany. Puściłem raz, gdy drużyna spierdalała przed ryboludami w podwodnych jaskiniach. DCD rozdaje karty, też często puszczam.

      Usuń
    3. Muzyki filmowej nie lubię, poza kilkoma wyjątkami (Poledouris), za to soundtracki z gier pasują mi całkiem dobrze. Może to wynika z tego, że w grze muzyka musi być nieco bardziej płaska, bo nie można jej idealnie zgrać z akcją, a to z kolei pasuje wybornie do erpegów. Do lecenia w tle nadaje się jeszcze soundtrack ze Skyrim i A soundtrack for the Wheel of Time Roberta Berrego.

      I tak po zastanowieniu, do robienia tła polecałbym zespoły Wardruna i Faun oraz inne z nurtu pagan folk/darkwave.

      Usuń
    4. Wardruna mnóstwo OK. To od siebie dodam jeszcze Fearthainne i Forndom w tym klimacie. Arcanę pewnie znacie (pierwsze dwie płyty towarzyszą mi na sesjach od 1999 r.). Na YT jest też doskonała składanka pt. Nordic Ambient Music. Z Wiedźmina III jest wybór utworów ambientowych.

      Usuń